czwartek, 25 kwietnia 2013

ROOM Love.. Imagine #1

Hej, pomyślałam że mogłabym dodać tu mój imagine o ROOM 94, a głównie o Kieranie;)
Już mam napisane kilka rozdziałów i od trzech miesięcy siedzą u mnie w folderach, może najwyższa pora żeby je dodać? Jeśli będzie się wam ten podobał, dodam kolejny za kila dni, jeśli nie to piszcie komentarze, potrafię przyjąć krytykę:)x 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



          „Obiad!”- usłyszałam głos mamy dochodzący z wnętrza domu, szczerze mówiąc nie chciało  mi się iść, wolałam posiedzieć w ogródku, i wygrzewać się w Czerwcowym słońcu. Za kilka dni wakacje a ja stałam się jeszcze bardziej leniwa, zamiast dawać z siebie wszystko i pomagać w domu żeby zyskać u rodziców.
-„Zjem później!”- odpowiedziałam, ale tata zaraz zakłócił mój odpoczynek, stał nade mną razem z mamą.
 -„O co chodzi?”- spytałam zdezorientowana.
- „To ty zapomniałaś że jutro masz urodziny?”- powiedzieli sarkastycznie
-„No wiem, ale to jutro?”
-„A może zaczęłabyś planować?”
-„A no właśnie! Dzięki!”- krzyknęłam do nich przez  ramie biegnąc do mojego pokoju. Prawie bym zapomniała wypisać listę zakupów i takich drobnostek, przecież musimy coś jutro jeść. Byłam tak podekscytowana faktem że jutro kończę 17 lat że nie zauważyłam jak brat usiadł koło mnie i zaczął się przyglądać mojej liście.
-„Czego?!”- syknęłam, nie lubiliśmy się z Bartkiem, Był o 2 lata starszy i zawsze wkurzający. -„Nic, przyszedłem po laptopa gnojku.”- odpowiedział idąc w jego stronę.
-„Spadaj, potrzebuje go.”
-„Nikogo to nie obchodzi..”- powiedział wychodząc.
„Nie nawidze go”- pomyślałam. Resztę dnia spędziłam na zakupach z mamą, kupiłyśmy pizzę, lody, chipsy, cole, fantę, i inne fastfoody. Zobaczyłam też śliczne spodenki i vans’y z napisem „R94”. ROOM 94! Kochałam ich jak nigdy, zawsze chciałam ich spotkać ale nie przyjeżdżali nigdy koło mnie a teraz kiedy wreszcie przyjadą za tydzień to nie mam pieniędzy żeby pójść, to się nazywa ironia losu.


          Następnego dnia, wstałam wcześnie, była 6:15, „no cóż skoro nie mogę spać to pójdę pod prysznic” postanowiłam. Kiedy skończyłam, przebrałam się w nowe spodenki, przewiewną bluzkę i vansy. Pomalowałam lekko oczy kredką, użyłam maskary, trochę pudru i gotowe! Wyprostowałam moje sięgające do połowy pleców jasne blond włosy i zeszłam na dół. W kuchni czekały już na mnie naleśniki przygotowane przez mamę. Zjadłam i wyszłam do szkoły, po drodze spotkałam Natke i Ole, z którymi rozmawiałam o moich urodzinach przez całą drogę.
. Po szkole szliśmy w dziesiątkę: Ja, Emi, Rafał, Natka, Ola, Daria, Magda, Ewa, Michał i Darek, wszyscy do mnie na urodziny. Kiedy doszliśmy na miejsce, zjedliśmy pizze, popływaliśmy w basenie, graliśmy w siatkę i wkońcu przyszedł czas na prezenty, dostałam różne rzeczy jak ciuchy, plakaty 1D i ROOM 94, płyty, cover na telefon itp. Ale co najbardziej mnie ucieszyło to to co dostałam od rodziców.
-„Teraz nasza kolej, odpakuj.”- oznajmił tata. Szybko otworzyłam małą torebeczkę w której znajdowały się dwa skrawki papieru, wzięłam je do ręki. Kiedy zobaczyłam co to jest nie mogłam oddychać, dwa bilety na koncert ROOM 94 w Krakowie! W pierwszym rzędzie! Mogłam wziąć jedną z dziewczyn, oczywiście Emi. Podziękowałam rodzicom z całego serca, nie mogłam uwierzyć że zobaczę moich idoli na żywo! Rodzice musieli naprawdę dużo kasy wydać! Kocham ich! Urodziny minęły szybko, chłopaki poszli o 23, a dziewczyny zostały u mnie na noc. I tak Rafał mieszkał 3 domy ode mnie, a Michał i Darek spali u niego. Gadałyśmy z nimi przez skype’a i ogólnie to był najlepszy dzień w moim życiu ale jeszcze lepszy miał dopiero nadejść.


Tydzień ciągnął się w nie skończoność, w moim małym małopolskim miasteczku pod Krakowem jak i w całej Polsce zaczęły się wakacje. Zostały 3 dni do koncertu, szkoda mi było że nie mogę wziąć reszty dziewczyn ze sobą ale Emi i ja byłyśmy dwoma największymi Roomies ze szkoły i nie mogłam inaczej zrobić bo wiem że gdyby Emi była na moim miejscu też wzięła by mnie.
W dzień koncertu obudziłam się rano o 9;00 i nie wiedziałam co ze sobą zrobić, Rafał w którym byłam zakochana po uszy nie odzywał się do tej pory, ale nie przejmowałam się nim, byłam zbyt podekscytowana tym co stanie się za 12 godzin. Zajęłam się czymś i o 16 poszłam do Emi się wspólnie przygotować. Na koncert założyłam: Wysokie czarne spodenki, białą koszulkę z napisem „Chasing the Summer”, full cap i trampki. Emi założyła czarne spodenki, fioletowy top, szelki i trampki. Jej mama miała nas zawieść i przywieść z koncertu. Wyjechałyśmy po 17, na wypadek korków wolałyśmy wyjechać wcześniej. Do Krakowa mamy 10 minut autem więc miałyśmy jeszcze niecałą godzine w zapasie.

          Kiedy dotarłyśmy na miejsce, zaniemówiłam, stałam przed tym świętym miejscem i już miałam klękać kiedy przypomniałam sobie że jesteśmy w miejscu publicznym i postanowiłam zrezygnować.
-„Miłej zabawy dziewczynki”- powiedziała mama Emi – „przyjadę po was o 2, tak jak się umawiałyśmy.”
Koncert kończył się o pół nocy ale chciałyśmy jeszcze iść po autografy i zdjęcia. Ruszyłyśmy do przodu, trochę stałyśmy w kolejce ale warto było! Zajęłyśmy nasze miejsca w pierwszym rzędzie i po 20 minutach światła skierowały się w stronę sceny, moi idole weszli! Przywitali nas miłym „Cześć Polska!” przynajmniej próbowali to wypowiedzieć, słabo poszło ale było to przesłodkie. Zaczeli piosenką „Puzzle Piece” poczułam dreszcz przechodzący przeze mnie. Później: „Rewind”, „Take it back”, „You got it wrong”, „Superstar” a później co raz to sławniejsze piosenki. W końcu zagrali „Ignorance is bliss” i miałam wielką ochotę wejść na scenę i przytulić ich ale wiedziałam że ochroniarze wyrzucą mnie przed końcem koncertu więc zrezygnowałam. Po zaśpiewaniu „Chasing the summer” nadszedł ten okropny moment i chłopcy zeszli ze sceny. To naprawdę były najlepsze 4 godziny mojego życia!
         Po zakończeniu koncertu większość dziewczyn pobiegło w stronę kulisów po autografy a my razem z nimi. Niestety ochroniarz zabronił wejścia i wyrzucił nas wszystkie.
-„kto by się spodziewał?” – powiedziałam sarkastycznie.
-„Chodź przejdziemy się. Oni zwykle wychodzą po koncertach jeśli ochrona pozwoli”- zaproponowała Emi.
I tak nie miałyśmy co robić przez dwie godziny więc zrobiłyśmy kółko dookoła budynku, w pewnym momencie zauważyłyśmy otwarte drzwi. Popatrzyłam do środka. Prawie umarłam, Dean, Kieran, Sean, Kit i Ashley siedzieli w środku, bez ochroniarzy! Chciałam wejść ale nogi odmówiły posłuszeństwa, więc po prostu stałyśmy w progu zahipnotyzowane. Sean nas zauważył. Zrobiłam się czerwona i schowałam za ścianą. Kit zawołał nas po angielsku żebyśmy weszły.  Anglik się jednak na coś sprzydał bo rozumiałam go perfekcyjnie. Weszłam schowana za Emi.


-„Pokaż się” – Powiedział Dean – „Chyba się nas nie wstydzisz? Znacie angielski?”


Wyszłam i przytaknęłam. Mój wzrok powędrował w stronę Kieran’a który nam się przyglądał. Był jeszcze przystojniejszy na żywo niż na zdjęciach czy na scenie.


-„Siadajcie” - powiedział.              

 -------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję że się wam podobał:) piszcie komentarze bo inaczej jak będę wiedzieć czy jest do dupy czy nie?xD

ROOM Love #2: http://room94-polska.blogspot.co.uk/2013/04/room-love-2.html

4 komentarze:

  1. Jeeej przeczytałam i jaram się. To naprawdę dobrze napisany imagin ;) Ja zaczęłam pisać imagina z Deanem w roli głównej ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. też mam zamiar coś zacząć pisać :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest super :D naprawdę .. proszę daj kolejne częsci jak najszybciej ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww dziękuje:) Już jest 2 część;)http://room94-polska.blogspot.co.uk/2013/04/room-love-2.html

      Usuń